niekochany

 
Rejestracja: 2008-10-29
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"
Punkty144więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 56
Ostatnia gra
Bingo

Bingo

Bingo
85 dni temu

znów idę

idę poprzez doliny niosąc życia plecak
moje serce płonie jak otwarta świeca
ksiąg wieczystych spowiedź rozpala me oczy
moich dłoni drżenie działa jak narkotyk

wszystko wokół blednie czuję już rozdarcie
potrzebuję Ciebie bo gdzieś ginie wsparcie
jeszcze jeden dotyk oczu Twych brązowych
w labiryncie chwili uścisk opuszczony

pomiędzy słowami rozpisuję szczęście
kiedy Ciebie nie ma wszystko wokół blednie
chociaż moja ścieżka nie ma drogowskazu
czekam tu na Ciebie.., dodaj jej wyrazu

bezdroża opustosz wypełnij je sobą
bo jesteś przekazem, mojej części mową
podbiegasz i mówisz... czekaj moje serce
ginie przerżnie chcę mieć Ciebie więcej

idąc dłońmi struci wybiegamy na przód
jesteśmy skałami broniącymi nagród
znużeni całością rozbawiamy szczęście
chcę mieć Ciebie ciągle chcę mieć Ciebie więcej


okrasą byłby uśmiech oczu... nadzieją przyszłe spotkanie


coś dla posiadaczy VW

https://www.youtube.com/watch?v=_YHa208H-Gc




siadam w paska, daje dyla
na mej piersi W się skrywa
w środku kiery W też błyszczy
każda laska dziś zapiszczy
podjazd na parking bez kolejki
bilet dostaję już od ręki
przejeżdżam miasto lansik maluję
każda blachara mnie obserwuje

ona widzi w grilu smaczek
biorę każdą dziś na znaczek
siedzeń mocą pupcię grzeje
na jej ustach W szaleje

ruda podbija melon opiera
bierze mnie za bohatera
stawiam jej kawę jedziemy w miacho
na bocznym siedzeniu mam niezłe ciacho
turbo rozgrzane świeci bladością
wnet blondi wkracza pełną nagością
warkocz powiewa zasłania lustra
rozświetla wnętrze jak biała chusta

ona widzi w grilu smaczek
biorę każdą dziś na znaczek
siedzeń mocą pupcię grzeje
na jej ustach W szaleje






nowa parodia podoba się? ;)

Letnie przesilenie

Czekając na Ciebie
Koloruję nocy czerń zaklętą
Pomiędzy gwiazdami chowając marzenia
Stęsknionych oczu niepewność w gwiazdach wyostrzam

Księżyc w oknie rozpalam
Brodząc w plenerach gwiazd
Mlecznej drogi usłane zakola
Penetruję wołaniem Twojego imienia

Milczę razem z wiatrem
Uśmiech na jego barki wkładając
Przetwarzam zamglonych powiek źrenice
Barykadując swe usta przed nieoczekiwaną zmianą

Wywlekam dłoni ciepło
Przez swetrów rękawy rozprute
Kuriozalnie bacząc na skupienie
Twoich oddechów zachwytem bijących

Idę posłusznie nie tracąc wiary
Pomiędzy dolinami ośmieszeń
Wprost w Twoje ramiona
Których mam tak niedosyt

Jeszcze tylko oczy przymrużę
Polików dołki bliskością wyrzeźbię
Zatrzaski Twych palców ze swymi złączę
Nim piorun zaspawa ust naszych drżenia



O mały włos dziś nie umarłem... Ze strachu o Ciebie...

najprościej.

spoglądam w lustro wczorajszego jutra
Twoja Twarz choć cieszy jest taka smutna
nowych nadziei nie lękam się bo mówisz
ilekroć się poddam Ty moje serce budzisz

wczorajsze razem na zawsze bić zaczyna
jakby falochron co wiarę całą trzyma
idę i szukam na pisaku Twoich kroków
a Ty mi mówisz przestań już żyć w amoku

rozkładam ręce gdzie głowę swoją kładziesz
jak ten włóczęga gdy mówi rano pacierz
przekładam koralik w różańcu pełnym Ciebie
i tak się boję... umieram kiedy nie wiem...

wczorajsze razem na zawsze bić zaczyna
jakby falochron co wiarę całą trzyma
idę i szukam na pisaku Twoich kroków
a Ty mi mówisz przestań już żyć w amoku

a potem jadę daleko poprzez piękno
Twoich uśmiechów wokoło jest już pełno
jeszcze spojrzenie tak krótkie na dobranoc
chwytasz mą dłoń... jak wieczór tak i rano

wczorajsze razem na zawsze bić zaczyna
jakby falochron co wiarę całą trzyma
idę i szukam na pisaku Twoich kroków
a Ty mi mówisz przestań już żyć w amoku


 
miliardem gwiazd nie namaluję oczu Twych stęsknionych ..... tysiącem róż nie zastąpię Twego zapachu...
setką obietnic nie uspokoję Twego serca...lecz jednym słowem mogę sprawić byś czuła się Kochana na zawsze.....

poranna burza

zerwany po nocy
chowam twarz za zasłony ciemnią
broniąc się kurczowo przed świtem
którego błysk pokruszy rąk drżenie

poddając się silnym podmuchom
szlifuję nieboskłonu fragmenty
nie tracąc tchu sercem rozpalam
drwa w kominku się tlące

biegnąc co sił w oczach
gubię włosów kosmyki
i krzycząc tak nieporadnie
tulę... przeszłości fragmenty



jedynym lekarstwem na moje stawy są palce przez Twe dłonie rozgrzane...