o.n.a

 
Rejestracja: 2007-12-04
ANIOŁY NA CAŁYM ŚWIECIE...ZRÓBCIE CO MOŻECIE I CHROŃCIE MOJE DZIECIĘ...
Punkty69więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 131
Ostatnia gra
Pool Live Pro

Pool Live Pro

Pool Live Pro
4 lat 296 dni temu

90 minut



90 minut!


Tyle podobno wystarczy wg Cosmo żeby ktoś się we mnie zakochał. Tak we mnie, bo nie napisali że tekst odnosi się tylko do top-modelek. Warunek konieczny to tylko seksowna sukienka i mojito w dłoni. Zatem wg obszernej instrukcji w 90 minut spotkany ideał się we mnie zakocha. Synchronizuje zegarek, namierzam cel i start. Pierwsze pięć minut poświęcam na przybranie odpowiedniej postawy, proste plecy to ponoć podstawa, no i ta wszędzie wytykana pewność siebie, bez niej już na początku moje szanse
maleją, no ale uznajmy że tym razem udało mi się oszukać swoją nieśmiałość, więc jestem prosta, pewna i skupiona na nim i co dalej? Wystarczy spojrzeć na swoją ofiarę. Zabawa w patrzę-nie patrzę. Buduje napięcie seksualne i to w zaledwie 5 minut. Minuty do 10-tej zarezerwowane są dla pierwszych słów z namierzonym obiektem. Oj tak w słowach jestem niezła, szkoda że tylko tych pisanych. Jak zatem podejść do obcego faceta i zacząć rozmowę jakbyśmy się znali od lat? A tak, zapomniałabym przecież
jestem prosta, pewna siebie i zdesperowana znaczy skupiona, więc rozmowa to pikuś, a na koniec w 9tej minucie muszę zdążyć wydukać z siebie zaproszenie na kawę. Załóżmy że mi się udało, załóżmy że nawet podziałało i się zgodził. Minuty 10 do 30 przeznaczam na wspomnianą wcześniej kawę czyli szybka randka. I co radzi Cosmo? Nie zwracaj uwagi na to co mówisz, anegdoty nie są istotne, liczy się znowu tylko mowa ciała. No tak, czyli nadal mam być prosta, pewna siebie i na dodatek uśmiechać się jak
panie z reklamy blend-a-med. Jasne, dam radę, w końcu to tylko 20 minut. Idźmy dalej, minuty do 60tej to tzw. Chemia. O tak, z chemii zawsze byłam niezła, choć nigdy jej w biedronce nie wykładałam. "Naśladuj ruchy faceta, jak w lustrzane odbicie, a polecą między wami iskry"  stwierdza gazeta. Hmmm to chyba nie trudne, więc drapiemy się po "jajkach", bekamy i rozmawiamy o piłce,dam radę, wiem w końcu kto to Cristiano Ronaldo czy David Beckham. W minutach 60-70 wkraczamy na ścieżkę flirtu.
Ekspert mówi: gdy dasz facetowi odczuć, że jest na ciebie, hm, popyt, zapragnie Cię jeszcze bardziej. Zatem szybko (bo w końcu zegarek tyka) na serwetce rysujesz mu wykres krzywej popytu oraz opisujesz algorytm do przejścia w kolejny etap. Bo właśnie faza kulminacyjna zaczyna się po 70 minucie i trwa całe 20 minut. 20 minut eksperci przeznaczyli na intymność. Tu robimy striptiz, ale nie tej seksownej sukienki, która pomaga nam w rozkochaniu celu, tylko obnażamy się ze swoich emocji.
Obserwujemy jego reakcje na nasze wyznania. Po litanii naszych pragnień i obaw teoretycznie target jest w nas już zakochany. I co dalej? Pewnie seks. Czy zatem nie było by szybciej po pierwszych minutach zapytać "do you wanna fuck with me"? Zaoszczędzilibyśmy czas, stres no i plecy by nas tak nie bolały.