Niestety znów o polityce... Może jeśli o nią chodzi to ja trochę głupi jestem. Może nawet całkiem... Ale słysząc o tym, że Radosław minister Sikorski sprzedał suwerenność naszej Ojczyzny, że zasługuje na dymisję, Trybunał Stanu itd. krew we mnie zawrzała. Z tym, że postanowiłem sprawdzić o co chodzi, wszak zdrada ojczyzny jak to określili niektórzy to poważna sprawa.Przeczytałem prawie całe wystąpienie z Berlina i jakoś niczego takiego się nie doszukałem. Jeszcze bardziej w przekonaniu iż coś jest nie tak utwierdziło mnie zdanie Leszka Millera i Ryszarda Kalisza z SLD, którzy nie dość, że nie krytykowali to wręcz chwalili wystąpienie ministra spraw zagranicznych.
SLD popiera ministra rządu PO?!
Jaja jakieś?!
Nie, po prostu niektórzy dla politycznej korzyści potrafią wykorzystać wszystko. Najlepiej i najłatwiej jest krytykować ale żeby zaproponować coś lepszego to już nie. Ci sami krytykujący politycy nieraz grzmieli, że rząd nie wykorzystuje w pełni funduszy płynących z Unii Europejskiej. Ciekawe skąd się wezmą te fundusze jak kraje takie jak Niemcy przestaną do budżetu Unii dopłacać... Niestety tak to już jest, że ten kto daje kasę chce mieć decydyjący głos jak zostanie rozdzielona.
Sprzedana suwerenność, zagrożona wolność.... Mocne słowa.
Tylko, że wolnością to my się nie najemy. Wstępując do Nato i Unii Europejskiej sami się zgodziliśmy na ograniczenie naszej suwerenności.
Bardzo często słyszy się głosy, które mówią, że za komuny było lepiej. Czyżbyśmy wtedy mieli więcej wolności i suwerenności? Raczej nie, ale były świadczenia socjalne, była praca dla każdego, były tanie kredyty, były przywileje utrzymywane nawet jeśli zakłady pracy były nierentowne. Tylko wolności nie było.... I za tym tęsknimy?
Teraz dzięki pieniądzom z Unii mamy drogi, koleje, szpitale, boiska, dopłaty dla rolników.
Co bedziemy mieli jak zapraknie kasy z Unii?
Weźmy to pod uwagę jak będziemy chcieli przyznać rację ludziom krzyczącym teraz o IV Rzeszy itp.
