Quarantine.

 
Rejestracja: 2016-12-10
Typ samotnika .....jestem kim jestem i zmieniac sie nie chce a nawet nie bede ....zawsze pozostane soba czy tego chcesz czy nie
Punkty51więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 149
Ostatnia gra
Bingo

Bingo

Bingo
3 lat 247 dni temu

Nic ;)

Było sobie Nic
Było sobie Nic
Nic było nadal
I pozosało nic

Ludzie już umarli
A Nic wciąż żyło
Nic biegało, spało, jadło
Nic naszym życiem było
Pamiętajcie nic to też coś ;)

Sam bo chce ? Sam bo musze ? hmmm sam bo sam i już

To właśnie ja,
Bo powiedzcie jak to się dzieje,
Że jak piszą do mnie
I ze mną
To wszystkie naraz,
Zarówno dużo młodsze- małolaty,
Jak i w moim wieku,
Jak i grupa kobiet starszych , nawet dużo ode mnie.
Piszą wszystkie,
Całe dnie, w nocy,
Spać się nie chce,
Jak już skupiam się na jednej,
Lub chcę skupić na jednej,
Mam takie myśli
To z dnia na dzień bez słowa
Wszystkie naraz jak pisały tak nie piszą.
Zupełnie jakby wszystkie były w zmowie,
Jakby od początku wszystko było ukartowane.
Nie umiem sobie z tym poradzić.
Mało kiedy włączam laptop,
A więc facebooka mam mało, kiedy online,
Ale ja jestem, bo mam mesengera non stop online.
Jak powiem aniołowi,
Że mi się podoba,
A jest taki jeden, co od dawna mi się podoba,
No to można powiedzieć,
Że utwierdzam się na swoim miejscu w szeregu.
Jeśli miałbym znaleźć drugą połówkę,
A ona odnosiła by się do mnie jak wy wszystkie,
Jak najbliżsi to ja z góry serdecznie dziękuję
I wówczas byłbym już samotnikiem z wyboru.
Tyle słów wstępu.

Samotnik z przymusu ,
A ja robię kuku,
Bo moja fascynacja tobą jest platoniczna,
A Ty stajesz się taka ironiczna.
Ja stąpię z nogi na nogę,
Bo wciąż z swą samotnością pogodzić się nie mogę.
Taka jest moja gehenn aż po grób,
A Ty w swej szczerości przykrości mi rób.
Ja się przez to wszystko zmieniłem,
Teraz już się nie staram,
W codziennych pracach wszystko olewam,
Bo po co robić nawet najbliższym przyjemność,
Skoro jak przez całe lata i tak pretensje będę słyszeć.
Ciągle jakieś niezadowolenie,
Mimo, że czasem ogarnia mnie skrywane zmęczenie.
Jednak zawsze ochoczo, bo inaczej nie umiem
Za robotę się biorę.
Jednak zawsze ktoś niezadowolony,
Mimo, że robię coś z pożytkiem dla całej rodziny.

Samotnik z przymusu,
Dzięki wam dziewczyny za to,
Bałem się do tego przyznać,
Ale przyznaję wam szczerze,
Że wam dziękuję,
Bo wiem, że nie jestem was wart.
Nie jestem wart żadnej z was.
A robię cos wbrew temu, co bym chciał,
Więc w samotności oglądam non stop sport,
Bo trzeba czymś zagłuszyć swą samotność.

Ślepa — głucha maszyno! W okrucieństwa płodna, Zbawienna ścierko, zawsze krwi człowieczej głodna

akumulatory zalane po wręby

we mgle ryżej kwasów manometru nie odczytać

i tak wiadomo wciąż...

ciemniejsze czerwieńsze lampy

chrypi cierpki oddech

motor szalał na 400 amper

przeciążony zamilkł

już się podda...

Ślepa — głucha maszyno! W okrucieństwa płodna,

Zbawienna ścierko, zawsze krwi człowieczej głodna

w białym oparze tłok tryby pchał tak

że kurz opadał dusił darł nozdrza

piec rozpalony szumiał jak bałtyk

tlenowych gwizdków wysoki głos drżał

Człowiek to transformator

a przecież można liczyć miesiące albo dnie

ileż wtedy sobowtórów ma gdy walczy ....

Żyjesz i jesteś meteorem

lata całe tętni ciepła krew

rytmy wystukuje maleńki w piersiach motorek

od mózgu biegnie do ręki drucik nie nerw

Jak na mechanizm przystało

myśli masz ryte w metalu

krążą po dziwnych kółkach (nigdy nie wyjdą z tych kółek)

jesteś system mechanicznie doskonały

i nagle się coś zepsuło Giniesz...


NIE PATRZ W OCZY komukolwiek bo mozesz zobaczyc ...

Całe życie stało przed Tobą otworem

Cechowałeś się dużą odwagą i wielkim honorem

Tego dnia słyszałeś jak ktoś za Tobą kroczy

Tak wcześnie spojrzałeś swojej śmierci w oczy...



Tylko jedna myśl chodziła Ci po głowie

Zabić się! Straszne myśli mrowie...

Doskonale wiedziałeś, że nikt Cię nie zaskoczy

Tak wcześnie spojrzałeś swojej śmierci w oczy...



Wszyscy zadajemy sobie pytanie dlaczego?

Czy to właśnie my zrobiliśmy coś złego?

Tylko szalik mocno Twoją szyję otoczył

Tak wcześnie spojrzałeś swojej śmierci w oczy...



Tworzyłeś piękne teksty piosenek

Ufaliśmy, że przeżyjesz jeszcze wiele wiosenek

Jednak w sobotę - zwykły dzień roboczy

Tak wcześnie spojrzałeś swojej śmierci w oczy...

bardzo ciekawe i historyczne pisane przez kogos kto umial pisac

pocalunki_okladka.jpg


"Pocałunki" to trzeci tomik poezji Marii Pawlikowskiej,  który ukazał się w 1926 roku. 

Tomik ten w wydaniu pierwszym zawiera 64 utwory
podzielone przez autorkę na IV cykle tematyczne.

 

POCAŁUNKI

I.

Plaża w nocy
Cicho jest całkiem od gwiazd do palm, od palm do cieni...
Na końcu świata, nad morzem zwieszony świat się zieleni...
i tylko czasem drzewka mirtowe przez sen zaszemrzą słabo
i w pianie morskiej bezsenna Wenus przewróci się z boku na bok...

Wybrzeże
Meduzy rozrzucone niedbale,
muszle, które piasek grzebie,
i ryba opuszczona przez fale,
jak serce moje przez ciebie.

Syreny
Ogród nad morzem pachnie słodkim groszkiem,
na brzeg wpływają rozpienione treny.
W morzu płaczą syreny,
bo morze jest gorzkie...

Morze i niebo
Fale świecą jak szkiełka czeskie
i szepcą, by się morza nie bać,
choć jest jak połowa nieba:
równie pełne śmierci i niebieskie.

Portret
Usta twoje: ocean różowy.
Spojrzenie: fala wzburzona.
A twoje szerokie ramiona:
Pas ratunkowy...

Gorzka zatoka
Szeroki, wesoły, wysoki,
nieulękły marynarzu siłaczu!
Wyłowiłeś mnie z mego płaczu
jak syrenę z gorzkiej zatoki

Wiersz ukradziony
Papierowy okręcik popłynąć nie może
wciąż odrzucany przez szumiące morze.
Lecz niech go tylko słońce wysuszy na wietrze
a popłynie jak żaden - w powietrze!

Westchnienia
Morze jest dzisiaj smutne. Westchnienia się żalą
przy brzegu porośniętym siwozłotą sierścią.
Jak pierś wznosi się fala i ginie za falą.
Morze wzdycha falami, Ziemia - moją piersią.

Mewa
Tęsknota nade mną szeleszcze.
Trąca mnie skrzydłem mewim.
Czy wciąż ta sama jeszcze?
Nie wiem! nie wiem ...

Talerz z Kopenhagi
Z okrągłego siwego morza
wychodzi chłopiec nagi
i podaje swoją złotą nagość
jak na talerzu z Kopenhagi.

Obrazek
Na piasku, z chmurami za sobą
siedzą dziewczynki w trykotach.
Ziemia jest siedmiobarwna jak ich radość życia.
Morze jest jak moja tęsknota...

Kobieta w morzu
1

W czarnym trykocie lśniącym
i w kasku z gumy czerwonej
zachodzi w morzu jak słońce,
tylko z przeciwnej strony.

2
Zamieszana w srebrzystą pianę,
zamiatana szumiącą grzywą,
przekomarza się z oceanem,
który chciałby ją kochać nieżywą.

3
Leży jak w łożu,
Na fali oparła głowę.
Otworzyła ramiona płowe.
Całą oddana morzu.

4
Morze wzbiera ponad krawędzie,
zagarnia ją chciwym ruchem -
i są jak Leda z Łabędziem,
okryci łabędzim puchem.

5
Jak muszla wpół zanurzona
w fal szmaragdowych obiegu,
wsparta na smukłych ramionach
faluje leżąc przy brzegu.

6
Odpina z ramion zapięcia,
otrząsa krople z dłoni:
łzy szczęścia gorzkiej toni,
która ją miała w objęciach.

7
Jak skarb wyrzucony przez fale
otoczona kontuarem blasku
spoczywa rozparta wspaniale
na migdałowym piasku.


Umarły
Spadłeś z ziemi jak gdyby do morza
w gorzkie i czarne bezkresy.
Pożarły cię złote ryby:
Arktury i Antaresy...

Zmierzch na morzu
Wybrzeże coraz to bledsze
w liliowej półżałobie
i żaglowiec oparty na wietrze,
jak ja na myśli o tobie.

Marina

1
Szum morza w otwartym oknie budzi mnie w nocy znienacka.
Świat leży przy mnie i błyszczy jak złotych gwiazd pełna tacka.
Godzina druga. Głowonóg dawno już zasnął w ciemności,
Pod ciężką głowę podłożył ramię niezmiernej długości...

2
Jedwabne rybki zmęczone w falbankach tiulowych skrzeli,
spadają sennie daleko, aż do cna czarnej kąpieli,
i te największe, z atłasu, z podszewką cudnie dobraną,
kładą się w ciemną kołyskę i szepcą sobie: dobranoc...

3
W oddal błędnej, najdalszej chwieje się srebrny krążownik.
Zasnęli już marynarze w rozkołysanej warowni.
I ukwiał zacisnął płatki najciszej i jak najtajniej,
i małe morskie koniki śpią w czarnej głębokiej stajni.

4
Na morzu wznoszą się fale jak tysiąc ust do księżyca...
Woda ma barwę młodego, zieleniącego się żyta...

Bezpieczeństwo
Boicie się o mnie? Dlaczego?
Ach, życie jest burzliwe i złe nieskończenie,
lecz czyż potrzeba syrenie
pasa ratunkowego?

 

II.
Narcyz
Nad sadzawką oprawną w modre rozmaryny
klęczałem, zapatrzony w moją twarz młodzieńczą,
by się w niej doszukać przyczyny,
czemu mnie nie kochają i za co mnie męczą?

Miłość                         
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.       
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...        
Przecież mnie kochasz nad życie?        
Sam mówiłeś przeszłego roku...          


Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś- przeszłego roku...

Miłość*)

Nie widziałem cię już od miesiąca. 
I nic. jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza          
                             

Cnoty                  
Wszystkie cnoty miłe Panu Bogu                           
maleją mi w oczach i bledną.                                   
Posiadam już tylko jedną:                   
kocham cię, mój Wrogu...

Anioł i Jakub*2)   
Jak Jakub z Aniołem, tak ja z tym wspomnieniem
mocuję się nadaremnie,
bo ono silniejsze ode mnie

i słodkie nieskończenie...
                    

Upał
Dni znużone jak muły wloką się po wybojach.
W żaluzje pukają kanikuły...
Upał przyszedł z ogrodu i zamieszkał w pokojach.
Ach, jak pragnę twego serca z lodu...

Lwy w klatce
Lwica senna i naga nie czuje więzienia,
leżąc spogląda w oczy lwu, panu stworzenia.
On się przybliża, cały w grzywie i w męskości,
a jakaś pani patrzy - i płacze. Z zazdrości!

Telegram
Wiadomość biegła szybko ze sztyletem po drucie,
jak tancerka z parasolem po linie,
i zdyszana dobiegła w oznaczonej godzinie,
by mnie zabić w oznaczonej minucie.

Ptak
Ptaszek umierając chowa się ucieka
by go nie ujrzał nikt w świecie,
jako serce co się skryło w głębi piersi człowieka
by umierając, umrzeć w sekrecie.

Wielki wóz
Wędrujemy cygańskim obozem,
nocujemy w gwiaździstej grozie,
dzisiaj pod Wielkim Wozem,
jutro na Wielkim Wozie....

Nietoperz

1
Gdy już zmierzch wonne olejki w tęczowe niebo wetrze,
nietoperz wylatuje ze strychu
i zaczyna mierzyć po cichu
wielkie koła tęsknoty rozlane na wietrze...

2
Traci ślad i zaczyna na nowo.
Cicho trzepie skrzydłem błoniastem
i mierzy, i mierzy do świtu
koła wieczornych tęsknot wiszących nad miastem.

Ćma
Fotel i książki, i świeca z cieniem
i nagle w świecy jęk pełen skarg:
To ćma płonie jasnym płomieniem
jak sama Joanna D'Arc...

La précieuse
Widzę cię w futro wtuloną,
wahającą się nad małą kałużą,
z chińskim pieskiem pod pachą, z parasolem i z różą...
I jakżeż ty zrobisz krok w nieskończoność?

Zraniona gazela
Dusza jest nieulękłą,
że nicość na życie zamienia -
oto zraniona gazela uklękła
z podziwu nad mocą cierpienia...

Ofelia
Ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów,
zanim nareszcie uwierzę,
że mnie nie kochano, po prostu.

Krowy
Uśmiechnięci, obojętni i zdrowi
krążycie spokojnie w pobliżu,
jak trawę żujące krowy
wkoło kogoś, co umiera na krzyżu...

Fotografia
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...

Tancerka
Te dwie zmarszczki przekreśliły cię skrycie
i choć tańczysz z beztroską motyla,
w twojej sukni półniebieskiej, półlila
jesteś już jak wspomnienie, nie jak życie.

Aeroplan
Aeroplan, najpiękniejszy ptak biały,
leci w oddal, ponad chmur szarzyznę?
Ma skrzydła jak szarańcza. Jest jak orzeł śmiały.
A oczy ma i serce mężczyzny.

Huragan
Niebo się gniewa,
obłoki nadbiegają tłumnie!
Szczęśliwe drzewa!
Będą się mogły wyszumieć.

Oczy na skrzydłach

1
Ćmy srebrne, ślepe i ciche, lecą w ogniste sidła,
nie widzą złotego ciernia, który się chwiejnie żarzy.
Lecz czemu ja wpadłam w ogień, czemu spaliłam skrzydła?
Widać mam oczy na skrzydłach, zamiast je mieć na twarzy...

2
Oczy na skrzydłach nie widzą, choć są otwarte szeroko.
Tęczowe oczy na skrzydłach nie wiedzą, gdzie lecieć trzeba.
I zawsze zmylą drogę. Bo na cóż skrzydłom oko?
Wpatrzy się ślepo w błysk świecy i myśli, że leci do nieba.

Na balkonie
1.
Na srebrnym balkonie pękatym,
w smudze lipowych olejków,
milczymy. W skrzyniach drżą kwiaty,
powój dźwiga noc w poblakłym lejku.


2.
Twoje usta są teraz nocne,
i blade jak usta księży.
Oczy masz srebrne i mocne,
a włosy przygładzone przez księżyc.


3.
Księżyc ma kołnierz z tęczy.
Wszystko jest dziś maskaradą.
Jak pajac przede mną klęczysz...
Teraz maskę nakładasz bladą.

4.
Czy ci wierzyć? Z chmur kapią blaski,
niebo jest jak puch perlicy,
a cień twój długi i płaski
zaczepia kobiety na ulicy!

Róża
W tym parku pobladłym, bez śmiechów i gości
przy róży rozkwitłej stoję.
Otośmy jedynymi świadkami piękności -
ja jej, a ona mojej.

Tapicer
Nad łóżkiem samotnej kobiety,
dla której nie ma już rady,
księżyc , tapicer blady,
rozwija pełne wspomnień tapety...

Cykorie
Fiołkowo-niebieskie tęsknoty
twarzą ku ziemi leżące
i wsłuchane w dalekie turkoty
radości odjeżdżających...

Cień
Byle ten obłok niełaski
z naszego słońca się zwlókł,
a położę się jak cień płaski
u Twoich nóg...

Grad
Chmury błyskawicą podpięte
i grad lecący na głowę
jak angielskie cukierki lodowe
z wysokości tysiąca pięter.

Listy
Do pieca, miłosny zeszycie!
DO pieca, listy - stos cały!
A żeście z ognia powstały,
więc w ogień się obróćcie!

 

III.
Krokusy                                                                                                                             
Narciarze, roztęczeni jak falanga duchów,        
Zjechawszy z gór w dolinę, stanęli bez ruchu.      
Na śniegi cień rzucając                                                     
W stroju lekkim, kusym,                                                  
Patrzą ku słońcu, piękni — — —
A to są krokusy.

Krokusy*) 
Krokusy wyskakują z ziemi
jak wiolinowe nuty,
a panny się chylą nad niemi  
i z nut układają bukiet.
    

Gwiazdy spadające
Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą...
Spadłą gwiazda. I druga, i trzecia. Prawdziwa to epidemia!
Widać dzisiaj niebem jest ziemia,
dlatego się gwiazdy przenoszą.

Wiosna
W parku, wkoło jakiegoś nudnego popiersia
zakwitły bzy jedwabne, ciężkie -cała Persja!
Posąg szepce do siebie! Bzy kwitną. Jestem wieszcz.
Żałuję bardzo. Czego? Wiosno, ty już wiesz...

Łabędź
Patrz! Łabędź jak znak zapytania
wypłynął na staw przeźroczy...
Świat czeka i patrzy ci w oczy
pełne wahania...

Słowiki
Słowiki są dziś nieswoje.
Bzy są jak chmury krzyżyków.
Chcesz zabić serce moje?
Przecież się nie zabija słowików?

Zawód
Wieczność woła daremnie
o jeden twój pocałunek!
Nieśmiertelnie płacze we mnie
zawiedziony, nieśmiertelny gatunek...

Ogród
Gdy wiosna zaświta,
jest w ogrodzie raz ciemniej, raz jaśniej.
Wciąż coś zakwita, przekwita.
Wczoraj kwitło moje serce. Dziś jaśmin

Wydarty bukiet
Już zwiędły kwiaty w bukiecie
wydartym mi siłą z dłoni.
Żyć to mi nie dajecie,
lecz umrzeć mi nikt nie wzbroni...

List
Ktoś list dostał. Komuś serce bije.
Idzie czytać pod kwitnące jabłonie.
Czyta. Chwyta się ręką za szyję
i dno traci, i w powietrzu tonie.

Ślepa
Ślepa jestem, Oślepiona majem.
Nic nie wiem, prócz, że pachną bzy.
I ustami tylko poznaję,
żeś to nie ty...

Przebyta droga
Słońce stanęło w zenicie:
oglądam się na przebytą drogę:
to ma być moje życie?
Patrzeć się na to nie mogę!

Burza   
Uciekają spłoszone chmury, 
Deszczowe unosząc brzemię, 
Jak gdy grozą pędzony lud, 
Dźwiga w płachtach cale swoje mienie.  

Grom, straszliwym kreśląc się imieniem,
W blasku zimnym jak lód,
Nieci trwogę przed burzą na ziemi,
Przed popłochem narodów — chmur...

Burza *)                                                                                           
 Przeżywamy dziś burzę, drzewa! ja i wy.
  Lecz ja szepcę słowa najcichsze,
  a wy ryczcie w wichrze
 jak zielone lwy...

Nike
Ty jesteś jak paryska Nike z Samotraki,
o miłości nieuciszona!
Choć zabita, lecz biegniesz z zapałem jednakim
wyciągając odcięte ramiona...

Atlas
Nie odchodź, piękny Atlasie!
Moje niebo na tobie spoczywa!
Niech choć chwilę śpiewa wieczność szczęśliwa
w Twoich ramion atletycznym atłasie.

IV.
Jesień
Chodzi w szalu czerwonym i złotym.
Przegląda się w owalu jeziora.
Lecz jest chora. I nic nie wie o tym,
że ją pochowają w tym szalu.

Kurze łapki               
I już kurze łapki na skroni?
Ach, czas jak gdacząca kura            
o zabłoconych pazurach                   
przebiegł po białych płatkach okwitłej jabłoni.
    

Spóźniony list
Może kiedyś, nieoczekiwanie,
przyjdzie list ten. I nic się nie stanie.
Tylko patrząc w oczy Panu Bogu
rzeknę z cicha: "za późno, mój Panie!"

Październik
Brzozy są jak złote wodotryski.
Zimno jest jak w ostatnim liście.
A słońce jest jak ktoś bliski,
który ziębnie i odchodzi. Lecą liście...

Dni
Życie moje wstawione w cień
więdnie bez światła dziennego.
Codziennie opada z niego
pożółkły, zwiędły dzień...

Żebrak
Darmo stoję i żebrzę od godzin tak wielu!
Wiatr tylko liść mi rzucił w nadstawiony kapelusz.
Lecz liście nisko stoją. Gdy umrę, bom już stary,
to mi go może w niebie wymienią na dolary.

Dziadek
Źle widzę jednym okiem,
nienawidzę przeciągów,
i patrzę z moich okien
jak z okien pociągu...

Babka
Pierś moja coraz słabiej oddycha,
krew moja coraz wolniej płynie,
w sieci zmarszczek jak w pajęczynie
leżę spętana i cicha....

Kobieta, która czeka
Czeka, patrzy na zegar swych lat,
gryzie chustkę z niecierpliwości.
Za oknem świat zszarzał i zbladł...
A może za późno na gości?

Żurawie
O żurawie na niebie krwawym!
O kluczu lekki i złoty,
który otwierasz tęsknotę
za nieskończonym odlotem!

Pod kościołem
Niebo pobladło z tęsknoty,
złote liście toczą się kołem...
Moja młodość była jak gotyk.
Siedzę teraz jak pod kościołem...

Kwiatki z Waterloo
Wiersze moje jak kwiatki krótki zapach ślą,
jak kwiaty tracą płatki.
Na wielkich, samotnych polach Waterloo
zerwane kwiatki...

Liście
Rumieńce lata pobladły,
Liść złoty z wiatrem mknie.
I klonom ręce opadły,
i mnie...

*) zmiany jakie wprowadzono w "Poezjach zebranych" wydanych przez Wyd. ALGO Toruń 1994.
W wydaniu pierwszym wiersz pt. "MIŁOŚĆ" i "KROKUSY" jak widać miały zupełnie inną treść.

*2) "Anioł i Jakub" - w pierwszym wydaniu "Pocałunków" nie było tego wiersza, ponieważ później został dołączony np. w cytownym wyżej opracowaniu, to i ja go uwzględniam.


widzisz Panie ludzie maja talent widzisz Panie a ja ....

wielu mysli ze ja to kogos kopia czyjas wklej wytnij jestem sam

a tu o prosze zdziwienie wielkie jak czasem napisze literke do literki slowo do slowa wyraz do wyrazu skleje zdanie nawet sfore zwrotke czy tez wierszyka kawalek

dlaczego ?

bo widzisz Panie wiele juz wymyslilo sie przed moim narodzeniem

bo jak juz cos pisze to moze jest prawdopodobienstwo ze kiedys ktos cos podobnie ukazac swoim stylem pisaniem chcial ....

to moja wina ??

Panie wiesz kim jestem i jaki jestem starczy ze bedziesz ze mnie dumny Ty nikt inny nie musi wiedziec ...

widzisz jak staram sie chociaz byc czlowiekiem dla innych dla siebie dla Ciebie Panie staram sie zyc

badz dumny badz poprostu mi droga ktora bede kroczyl i nie upadne zbyt nisko ze podniose sie i bede Twoja owieczka ...

prosic o cos nie nie smialbym

poprostu chce zyc tak aby pozniej nie zalowac nic

dziekuje ze Jestem bylem i bede tym kim chce nic wiecej nie chce :)

mam wszystko co potrzeba mi dzieki Tobie

Amen